Kinga Rusin i ‘książka’ "Co z tym życiem?" to idealny przykład na to, że nie każdy wydawać książkę powinien.
Gdyby nie znacząca rola Małgorzaty Ohme (psychoterapeutka), z którą toczy się rozmowa w tej książce, byłaby ona nudna jak flaki z olejem, w dodatku przepełniona nienawiścią do mężczyzn, pełna żalu i obwiniania wszystkiego i wszystkich na około. Książka momentami mnie wkurzała, a raczej wypowiedzi Kingi Rusin, której najlepiej wychodzi użalanie się nad swoim dawnym życiem, wracając ciągle do sytuacji ze swoim ex mężem. Nie wiem.. Może to po prostu nie jest książka dla mnie i nie jestem przekonana czy dla kogokolwiek.. Książka spodobać się może tylko kobietom siedzącym w domu z dziećmi, czekającym na mężów z obiadkiem, które mają zamiar zmienić swoje życie (może nie tak radykalnie jak czasami jest tam opisywane - nie trzeba od razu rzucać wszystkiego na około) i w końcu zacząć żyć choć troszkę dla siebie.
Ale i tego nie obiecuję, bo nie wiem. Ja się nie znam i tu ‘tylko sprzątam’ ;)
Właściwie nie wiem po co czytałam ją do końca.. Może z nadzieją, że w końcu mnie coś zadziwi, że nastąpi niespodziewany zwrot akcji, że Kinga Rusin w pewnym momencie zacznie myśleć jak dorosła kobieta po przejściach a nie rozkapryszona dziewczynka.. Cóż.. Przeliczyłam się.